środa, 15 lutego 2012

Rodzeństwo


Zakończenie przedszkola
Więc, (wiem, 100x słyszałem, żeby nie zaczynać zdania od więc, sorry mamo:)) na świat przyszedłem 28 lipca o godzinie 2H00 nad ranem w malowniczej miejscowości Bielawa w Górach Sowich. Dla orłów z geografii dodam, że Góry Sowie to pasmo górskie w Polsce ;) w Sudetach Środkowych w południowo-zachodniej części Polski na terenie obecnego województwa dolnośląskiego, położonej 40 km od Wałbrzycha. Urodziłem się jako drugie z czworga, a pierwsze z trojga żyjących dzieci Marii i Władysława Ostrzyckich i śmiało mogę powiedzieć, że w górach. Zawsze mówiłem ,że jestem góralem, tylko nie tym prawdziwym z okolic Zakopca, lecz z Dolnego Śląska. Usłyszałem również opinię: "Nie każdemu koniowi łysek", ale się tym nie przejmuję, urodziłem się w górach i mam uparty góralski charakter o czym niejedna osoba się przekonała. Mam siostrę Anię i brata Pawła, którego większość nazywała Gerwazy. Różnica między nami nie jest kolosalna, co pozwalało nam toczyć ciągle jakieś bitwy: pojedyncze - każdy sam, grupowe - chłopaki vs dziewczyna, albo małolaty i ja :) Ania jest młodsza ode mnie dwa lata, a Gerwazy sześć i to chyba on miał z nami najciężej - pomimo, że był najbardziej rozpieszczany przez staruszków - bo nazywaliśmy go z Anką, `gnój` :p, dopóki jej nie przerósł i został przemianowany na `małolata`. Anka z tamtych lat, kojarzy mi się ciągle z wyrazem 'kordła' zamiast kołdra, ja zaś ciągle mówiłem 'grubelki' zamiast wróbelki :) a młody, hmmm miał różową szczoteczkę do zębów i kubek, miskę, nawet mydło miał różowe :) W ogóle miał różową fazę :] Dobrze, że mu przeszło ;)

1 komentarz:

  1. Nie ma to jak rodzenstwo....:) a takich wspomnien z dziecinstwa nie da sie zapomniec...

    OdpowiedzUsuń