Zakończenie przedszkola |
Więc, (wiem, 100x
słyszałem, żeby nie zaczynać zdania od więc, sorry mamo:)) na
świat przyszedłem 28 lipca o godzinie 2H00 nad ranem w malowniczej
miejscowości Bielawa w Górach Sowich. Dla orłów z
geografii dodam, że Góry Sowie to pasmo górskie w
Polsce ;) w Sudetach Środkowych w południowo-zachodniej części
Polski na terenie obecnego województwa dolnośląskiego,
położonej 40 km od Wałbrzycha. Urodziłem się jako drugie z
czworga, a pierwsze z trojga żyjących dzieci Marii i Władysława
Ostrzyckich i śmiało mogę powiedzieć, że w górach. Zawsze
mówiłem ,że jestem góralem, tylko nie tym prawdziwym
z okolic Zakopca, lecz z Dolnego Śląska. Usłyszałem również
opinię: "Nie każdemu koniowi łysek", ale się tym nie
przejmuję, urodziłem się w górach i mam uparty góralski
charakter o czym niejedna osoba się przekonała. Mam siostrę Anię
i brata Pawła, którego większość nazywała Gerwazy.
Różnica między nami nie jest kolosalna, co pozwalało nam
toczyć ciągle jakieś bitwy: pojedyncze - każdy sam, grupowe -
chłopaki vs dziewczyna, albo małolaty i ja :) Ania jest młodsza
ode mnie dwa lata, a Gerwazy sześć i to chyba on miał z nami
najciężej - pomimo, że był najbardziej rozpieszczany przez
staruszków - bo nazywaliśmy go z Anką, `gnój` :p,
dopóki jej nie przerósł i został przemianowany na
`małolata`. Anka z tamtych lat, kojarzy mi się ciągle z wyrazem
'kordła' zamiast kołdra, ja zaś ciągle mówiłem 'grubelki'
zamiast wróbelki :) a młody, hmmm miał różową
szczoteczkę do zębów i kubek, miskę, nawet mydło miał
różowe :) W ogóle miał różową fazę :]
Dobrze, że mu przeszło ;)
Nie ma to jak rodzenstwo....:) a takich wspomnien z dziecinstwa nie da sie zapomniec...
OdpowiedzUsuń