Całkiem szybki jak na swoje lata :) |
Jeżdżąc często z
ojcem do Hajnówki, poznałem tą trasę na pamięć. Droga
zabierała fatherowi 3 i pół godziny. W tamtym właśnie
okresie w 1992 roku poznałem Tomka Bartoszuka na którego w
Paryżu wszyscy wołają Soldares. Postanowiłem sobie, że pojadę
po tej trasie szybciej. Jeździłem tam najróżniejszymi
sprzętami, szukając wszelkich skrótów i szybszych
przejazdów. Nie było trudno pojechać szybciej, w końcu od
znaku drogowego Otwock do znaku Hajnówka było dokładnie 225
kilometrów. Pamiętam że pierwszy dobry czas osiągnąłem
jadąc białym polonezem 'primą'. Miałem wtedy czas 1:54:16 sekund.
Jeden jedyny raz udało mi się go pobić, innym z kolei polonezem.
Ciekawe, że jeszcze starszym modelem, mianowicie 'akwarium'
pożyczonym od znajomka Jarka z Zabierzek. Otwock - Hajnówka w
1:51:10. Był to wtedy mój absolutny rekord. Dojeżdżając do
'mety' miałem bardzo adrenalinowe hamowanie. Tablica z nazwą miasta
jest w puszczy. Na czas jeździłem przez Kleszczele bo mniejszy tam
był ruch i przez wioski można było ciąć prawie bez przerwy 140
km/h. Na długiej prostej przed samą Hajnówką można było
lecieć 1.7 Na wysokości znaku po moim pasie toczył się ciągnik z
jakimś śmiesznym sprzętem do robienia czegoś tam na polu.
Oczywiście musiałem go wyprzedzić, by nie tracić cennych sekund.
Z naprzeciwka mknęła w moim kierunku biała osobówka.
Kierując jedną ręką - w drugiej miałem stoper, by go zaraz
wyłączyć - spostrzegłem w ostatniej chwili, że się nie
zmieszczę. Pisk był niesamowity. Oczami wyobraźni, widziałem już
te metalowe precle wbite w maskę poldka. Hebel wyhamował mnie na
tyle, że osobówka zdążyła przejechać, a ja z całym
impetem wyskoczyłem zza ciągnika o centymetry od dwóch
pojazdów. Potem meta - stoper - 1:51:10. Nie zapomnę tego
czasu. Dopiero kilka sekund po tej akcji poczułem, że jestem cały
spocony i postanowiłem już więcej na czas nie jeździć. Było
kilka momentów 'na granicy'. Raz krowa wyszła na mój
pas, minąłem ją na klaksonie przy prawym poboczu, przy kulturalnej
prędkości. Innym razem jakiś dziadek na wiosce cofał wozem konnym na ulicę. Też go musiałem strąbić. Potem wyrobiłem sobie nawyk. Wpadając do jakiejkolwiek wioski lewa ręka wędrowała automatycznie na klakson. Do dziś mam ten tik :) Teraz spokojnie ten czas bym pobił, bo teraz jest czym polatać. Paweł kumpel z Paryża pochwalił się raz że poleciał swoją betą 2.3 w terenie zabudowanym. Oczywiście z moim upartym charakterem nie mogłem tego przeżyć, więc przy pierwszej nadarzającej się sposobności przycisnąłem do 2.4, należy dodać że z 5 osobami na pokładzie i to na dawnej hajnowskiej trasie. Tak wiem, że to nie jest mądre, ale uczucie niesamowite :) Paweł ostatnio zamknął budzik w 330 - stce <250 km/h> na jakiejś autostradzie, na razie tego nie pobije, bo moja 528 lata tylko 2.4 przy średnim spalaniu ponad 16l/100km ;) Przypomina mi się jeden z wcześniejszych razów gdy leciałem na czas mercem 'beczką'. Za miejscowością Liw jakiś dziadek zatrzymywał 'okazję'. Zatrzymałem się błyskawicznie. Dziadek chciał podjechać z 5 kilometrów do Węgrowa. Usiadł z tyłu z prawej strony. Gdy zobaczył jak ruszyłem, złapał się dwoma rękami rączki nad oknem. Gdybym nie wyprzedzał na ciągłej i na moście przed Węgrowem pewnie dojechałby z nami tam gdzie potrzebował. Jednakże stwierdził, że musi natychmiast wysiąść, bo już przejechaliśmy miejsce gdzie chciał wysiąść. Za szybko z młodym nieznanym kierowcą pewnie nie pojedzie. :)
prędkości. Innym razem jakiś dziadek na wiosce cofał wozem konnym na ulicę. Też go musiałem strąbić. Potem wyrobiłem sobie nawyk. Wpadając do jakiejkolwiek wioski lewa ręka wędrowała automatycznie na klakson. Do dziś mam ten tik :) Teraz spokojnie ten czas bym pobił, bo teraz jest czym polatać. Paweł kumpel z Paryża pochwalił się raz że poleciał swoją betą 2.3 w terenie zabudowanym. Oczywiście z moim upartym charakterem nie mogłem tego przeżyć, więc przy pierwszej nadarzającej się sposobności przycisnąłem do 2.4, należy dodać że z 5 osobami na pokładzie i to na dawnej hajnowskiej trasie. Tak wiem, że to nie jest mądre, ale uczucie niesamowite :) Paweł ostatnio zamknął budzik w 330 - stce <250 km/h> na jakiejś autostradzie, na razie tego nie pobije, bo moja 528 lata tylko 2.4 przy średnim spalaniu ponad 16l/100km ;) Przypomina mi się jeden z wcześniejszych razów gdy leciałem na czas mercem 'beczką'. Za miejscowością Liw jakiś dziadek zatrzymywał 'okazję'. Zatrzymałem się błyskawicznie. Dziadek chciał podjechać z 5 kilometrów do Węgrowa. Usiadł z tyłu z prawej strony. Gdy zobaczył jak ruszyłem, złapał się dwoma rękami rączki nad oknem. Gdybym nie wyprzedzał na ciągłej i na moście przed Węgrowem pewnie dojechałby z nami tam gdzie potrzebował. Jednakże stwierdził, że musi natychmiast wysiąść, bo już przejechaliśmy miejsce gdzie chciał wysiąść. Za szybko z młodym nieznanym kierowcą pewnie nie pojedzie. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz