Pokonując dziennie około
100 kilometrów, oraz średnio w miesiącu dwie trasy Otwock -
Żywiec i cztery Otwock - Hajnówka. W przeciągu jednego
miesiąca potrafiłem przekroczyć pięć a czasem siedem tysięcy
kilometrów. Pomimo ogromnego zmęczenia dalej mogłem jeździć
dalej i dłużej. Uwielbiam jeździć, aczkolwiek większa liczba
przejechanych kilometrów sprawia, że często jesteśmy w
najróżniejszych niebezpiecznych sytuacjach na drodze, czasem
uczestniczymy w wypadkach i to najczęściej nie z naszej winy.
Naoglądałem się bardzo dużo wypadków, łącznie ze
śmiertelnymi. Przejechałem setki tysięcy kilometrów po
autostradach całej europy i muszę niestety przyznać, że na
terenie polski widziałem najwięcej najpoważniejszych wypadków.
Było to wiosną 2000 roku, jechaliśmy z Brigitte z Pęclina do
Otwocka. Pędziliśmy sobie wiekowym kaszlaczkiem z pięknymi
chromowanymi zderzakami rocznik osiem zero. Pomalowany w panterkę,
bo po pierwszej zimie kolor na łatki nie był dokładnie dobrany, a
rok później kolejne łatki były jeszcze jaśniejsze od dwóch
poprzednich kolorów. Hamulec ręczny stanowił raczej ozdobę,
nigdy nie dał się naprawić, a pod maską 5-cio kilowa gaśnica od
stara, która swoją wielkością tworzyła strefę
kontrolowanego zgniotu. Jak to bywa w tego typu mobilach strefa ta
kończy się zazwyczaj na tylnej szybie, czego na szczęście nigdy
na swojej skórze nie sprawdziłem. Otóż pędziliśmy
Brigittowym maluszkiem od Wólki Mlądzkiej ulicą Żeromskiego.
Przejazd kolejowy w Otwocku znajduje się na wzniesieniu ograniczając
widoczność, czyniąc dwa skrzyżowania po obu jego stronach bardzo
niebezpiecznymi. Dojeżdżaliśmy do niego będąc na samym szczycie
wzniesienia zwalniając prawie do zera i przeciągu zaledwie pięciu
sekund byliśmy świadkami dantejskiej sceny. Z naprzeciwka
nadjeżdżała zielona daewoo nubira na otwockich blachach z
przepisową prędkością. Dziadek jechał z babcią do kościoła,
byli jakieś 10 metrów przed nami. Przed przejazdem zaczęli
zwalniać pomimo pierwszeństwa, jadąc bardzo ostrożnie. Z mojej
lewej strony, ulicą Armii Krajowej od strony Celestynowa z ogromną
prędkością leciał czarny mercedes 190-tka. Gdy wyłonił się z
za budki dróżnika na sekundę wcześniej wiedziałem co się
zaraz stanie. Nie było nawet sekundy by zareagować, ani momentu by
dać im jakikolwiek znak, że zaraz dojdzie do tragedii. Mercedes
wbił się w nubirę w przednie i tylne drzwi od strony pasażera,
przekazując mu całą siłę uderzenia. Nubira poruszając się z
pewną prędkością w naszą stronę po otrzymaniu uderzenia
oderwała się od ziemi. Zaczęła się obracać w powietrzu, lecąc
w kierunku naszego maluszka. Koła jej uniosły się na wysokość
naszej przedniej szyby. Zamarliśmy ze strachu czekając kiedy nubira
wbije się prosto w nas. Siła była tak potężna, że uderzony
pojazd wyrzucony w powietrze z prawego pasa na którym jechał
obracając się spadł najpierw dwa metry od nas z naszej prawej
strony na lewe pobocze, przelatując przed naszymi wielkimi jak dwa
euro oczami. Po upadku na ziemię nie zatrzymał się jeszcze. Z
całym impetem obrócił się jeszcze o 180 stopni wbijając
się w niskie betonowe ogrodzenie już za torami. Mercedes nie odbił
się daleko, gdyż cały swój impet oddał koreańcowi,
obrócił się o 180 stopni i zatrzymał tylnymi kołami na
chodniku. Pomimo całej pielgrzymki która szła i wracała z
kościoła szczęśliwym trafem nikogo nie było w polu rażenia.
Nubira zrobiła całe 360 stopni lecąc na wysokości metra przed
nami, spadając dwa metry obok bladej Brigitte, rozbijając się za
nami. Największy moment strachu mieliśmy widząc spód
samochodu, rurę wydechową, koła, półosie przed samymi
oczami i ten krzyk. Krzyk tej kobiety był tak przeraźliwy, że
wydawał się nie mieć końca. Słyszeliśmy go przed sobą a
skończył się za nami. Jak w ówczesnym nowym kinie femina
dolby surround, z tą drobną różnicą, że mieliśmy to na
żywo. Przez kolejnych kilka sekund cisza. Grobowa cisza. Wyskoczyłem
z samochodu na środek skrzyżowania. Wszyscy się zatrzymali w
promieniu 50 metrów i nikt nic nie mówił. Totalna
cisza. Patrze na merca, który stał przodem w moją stronę.
Zderzak zaczynał, się przy przedniej szybie. W środku dwóch
młodych chłopaków po około 25 lat. Pomimo całkowicie
zmiażdżonego przodu silnik wciąż w nim pracował. W czasie
uderzenia włączyły mu się wycieraczki na najszybszy bieg. Młody
człowiek był całkowicie w szoku. Zaczął wychodzić z samochodu.
Nie słyszał nic co do niego mówiłem. Pokazałem mu więc na
migi by wyłączył silnik. Zrobił to.
Wciąż powtarzał, że 'nie
chciał, że śpieszyli się do szpitala do kogoś z rodziny'. Nie
byli miejscowi. Numery mieli warszawskie i przeoczyli wielki,
czerwony znak stopu. Faktycznie jadąc szybko wzdłuż torów
sam się czasem zapomniałem, że to ulica przecinająca przejazd ma
pierwszeństwo. Ja, byłem miejscowy i czasem zamyślony o tym
zapomniałem, co dopiero chłopaki z Wawy, którzy jeszcze
śpieszyli się do szpitala. Spojrzałem w kierunku daewoo. Uderzone
drzwi były od mojej strony. Zobaczyłem krew. Brigitte się
odwróciła. Zbiegło się tam kilkanaście osób. Nie
mogli otworzyć drzwi od strony pasażera. Dziadek wysiadł i ludzie
zaczęli wyciągać babcię. W kilka sekund po wypadku, ktoś
zadzwonił po pogotowie. W tym momencie nadjechali teściowie,
daliśmy im znać, że nam nic nie jest, żeby jechali dalej. My
zaraz do nich dołączymy. Zanim teść odjechał już słychać było
dźwięk karetki, która przyjechała na miejsce zdarzenia w
przeciągu trzech minut. Sanitariusze wyjęli nosze, przełożyli
delikatnie kobietę i błyskawicznie odjechali w stronę szpitala.
Pytałem czy w jakiś sposób mogę pomóc. Może chcą
moje dane jako świadka. Podziękowali mi. Otrzymali za chwile
pierwszą pomoc medyczną, nie byliśmy już potrzebni, odjechaliśmy
stamtąd resztę drogi jadąc nie więcej niż 40 km/h. Miałem
zwyczaj skakać z tego przejazdu, różnymi sprzętami. Po tym
wydarzeniu, już tu nigdy więcej nie skoczyłem. Możesz jeździć
najlepiej i najbezpieczniej, stosując się do wszelkich przepisów
ruchu drogowego i mieć staż kilkadziesiąt lat za kółkiem,
być doświadczony i mając przejechane setki tysięcy kilometrów
... a nadchodzi jedna chwila ... moment ... ułamek sekundy, nie
znasz dnia ani godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz