piątek, 17 lutego 2012

Star 200

Po 'popsuciu' zastawki i kilku maluchów postanowiłem kupić stara 200. Staruszek bardzo mi odradzał tego zakupu, a ja chciałem mieć własną ciężarówkę. Kilka tygodni później pojechałem z bratem mojej mamy Piotrkiem do Izabelina pod Warszawą i przyprowadziłem eleganckiego zielonego Stara 200 skrzyniowego. Podobno nie jeździłem nim wolniej niż osobówkami. Ale nie zgadzam się z tym bo rozpędziłem go do 110 km/h pomimo, że licznik miał do 90 km/h. Każdy wyjazd nim w góry było to niesamowite przeżycie. Na 90% byłem pewien, że coś się w nim popsuje. Woziłem w kabinie dwie skrzynki pełne narzędzi mogąc w razie potrzeby rozkręcić w nim wszystko na drodze. Tych awarii było tak dużo, że większości z nich nie pamiętam. Znajomi, których ze sobą zabierałem przypominali mi co się przy kim popsuło. Pamiętam, jak jadąc do Żywca. Zatankowałem do pełna na stacji w Piotrowicach przed Górą Kalwarią. Wtedy jakimś cudem urwał się przewód paliwowy. Co ciekawe nie przewód zasilający pompę wtryskową tylko powrotny do zbiornika. W związku z czym paliwo było cały czas podawane do silnika, jednakże do zbiornika nic nie wracało. Paliwo lało się strumieniem wody z kranu. Dojechałem do Góry Kalwarii i każdy kto mnie wyprzedzał trąbił, dawał znaki światłami, że coś jest nie tak. Oczywiście kontrolka paliwa nie działała i nie mogłem wiedzieć, że na górce przed Górą wypompowało mi już ponad 100 litrów ropy. Na skrzyżowaniu <obecnie rondo> skręciłem w prawo i się zatrzymałem. Droga za mną była cała zalana paliwem. Stanąłem przed staruchem a z całego silnika leje się paliwo. Zanim wyłączyłem silnik wszędzie było pełno ropy, płynęła sobie nawet przy krawężniku. Naprawiłem to w minutę zakładając na plastikowy przewód nową złączkę ściskaną śrubokrętem zamieszczając przewód powrotu na swoim miejscu. Zmierzyłem następnie góralskim sposobem ile mam paliwa. Mianowicie zanurzając końcówkę metrówki w zbiorniku aż dotknie dna, następnie patrzyłem ile centymetrów się zanurzyło i obliczałem ile mniej więcej mam paliwa. Zostało mi około 30 litrów ze 150 litrowego zbiornika napełnionego do pełna 10 kilometrów wcześniej. Średnia spalania wyszła mi taka sama jak niemieckiego lekkiego czołgu Panzerkampfwagen I z II Wojny Światowej 100 litrów na 10 kilometrów. Gdybym miał większe zbiorniki i nikt by mnie nie zatrzymywał z pewnością mógłbym porównać starucha do Tygrysa który palił 500 litrów na stówę, ale na szczęście miałem maleńki 150 litrowy zbiorniczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz