26 czerwca 2005 postanowiliśmy z grupą znajomych zobaczyć w końcu Katakumby, o których tyle słyszeliśmy i na dodatek mieszkamy w ich pobliżu już od około dwóch lat. Z Brigitte, Gerwazym, Vlodkiem, dwoma Romkami i Halinką postanowiliśmy tam zejść. Poszliśmy na Plac Denwert-Rochereau, gdzie jeszcze za czasów Cesarstwa Rzymskiego znajdował się kamieniołom. Zmiany zaczęły się dopiero w roku 1786 kiedy ze względów higienicznych zaczęto znosić pod ziemię zwłoki najpierw z cmentarza Les Halles z najstarszej części Paryża, następnie z innych. Stanęliśmy w kolejce i po uiszczeniu 5 euro (dziś już 8) od głowy przeszliśmy przez bramki liczące ilość osób, które aktualnie znajdują się pod ziemią by uniknąć pozostawienia kogoś pod ziemią. Paryskie katakumby są bardzo znane, chociażby dlatego, że sam Victor Hugo odwiedzając te podziemia zainspirowany nimi, napisał powieść Nędznicy której akcja rozgrywa się właśnie w katakumbach. Z kolei podczas Drugiej Wojny Światowej działał tam Francuski Ruch Oporu. Nie mogliśmy ominąć takiej atrakcji. Szkoda, że w roku `95 katakumby zostały zakazane dla zwiedzających i dla turystów ostał się tylko jeden szlak z którego nie można nawet odbić w bok, bo wszystko jest pozagradzane kratami. A całe paryskie katakumby rozciągają się na obszarze 770 hektarów. To właśnie stąd pochodził wapień do budowy katedr Notre Dame i
Chartes. 216 szybów i 45 klatek schodowych łączyło kiedyś powierzchnię ze światem podziemnym. Schodząc na dół czuje się magię tego miejsca. Słabe światło, tajemniczość, wilgoć, uczucie stęchlizny w powietrzu. Zeszliśmy co najmniej 20 metrów pod ziemię, poniżej poziomu metra i kanałów. Na początku korytarze były na tyle niskie, że prawie cały czas musiałem być lekko pochylony. W pewnym momencie jakby niewielka sala na końcu której, małe wejście. Przy wejściu napis zabraniający dotykania czegokolwiek czy palenia. Po wejściu doznaje się szoku. Uczucie nie do opisania. Widok takiej ilości czaszek i kości udowych słabo oświetlonych jest wręcz oszałamiająca. Brigitte po wejściu w ciągu sekundy wróciła się przez wejście i chciała od razu wyjść na powierzchnię. Ale wejście jest tak wąskie, że nawet gdyby chciała nie mogłaby wejść bo cały czas schodzili kolejni turyści. Po chwili można się oswoić z widokiem, lecz nie można wyjść z podziwu jak ogromna ilość kości ludzkich została zniesiona pod ziemię. Jest
tam pomiędzy 6 a 7 milionów szkieletów. Całe zwiedzane katakumby na wysokość prawie dwóch metrów są usypane kośćmi. Z kości są poukładane przejścia, korytarze, całe ściany z wzorami z czaszek i innych kości. Wszystkie szczątki ludzkie są na tyle stare, że żadne z nich nie są nawet białe, a wręcz ciemno brązowe. Z pewnością ma na to wpływ wilgoć tam panująca. Spacer przy ciągnących się setkami metrów ścian z samych kości piszczelowych, udowych i czaszek wywołuje oszołomienie i wprawia w zadumę nad życiem i śmiercią. Za poukładanymi kośćmi usypana jest cała reszta. Żebra, kręgosłupy, w ogóle wszystkie kości układu szkieletowego człowieka. Idąc cały czas wytyczonym kierunkiem zwiedzania mijamy studnie, kapliczki, grobowce, jaskinie, najróżniejsze budowle. Całe podziemne miasto. Następnie znów kości, miliony kości z tablicami umieszczonymi co jakiś czas informujące w którym roku zostały zniesione i zawsze z dopiskiem 'nieznani'. Sufity wilgotne, czasem pełne wiszących kropel. To i rusz wielkie sklepienia, jak katedry, ciekawie oświetlone. Na każdej ścianie tabliczki z datami, nazwiskami, wszystko starannie przygotowane dla turystów. I w pewnym momencie koniec. Ubrudzeni i umorusani zaczynamy wspinaczkę na powierzchnię. Kolejne tak wąskie schody, jak w hoteliku gdzie pierwszy raz zatrzymaliśmy się kiedyś w pierwszej dzielnicy Paryża. Całkiem tanio było można zejść na dół biorąc pod uwagę, że każde muzeum liczy sobie po 14 euro za wejście. Oczywiście warto wiedzieć, że każda pierwsza niedziela miesiąca prawie wszystkie muzea paryskie są dostępne dla publiczności za darmo. Będąc w Paryżu nie wolno ominąć katakumb. Wrażenie niezapomniane.
PS: Na więcej fotek zapraszam do albumu katakumby w G+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz